Portrety. Paula
Baza Wolontariatu jest przestrzenią, w której spotykają się osoby potrzebujące wsparcia z wolontariuszami. Nasi wolontariusze to osoby, którym los innych nie jest obojętny są tam, gdzie ich pomoc jest niezbędna, dzielą się czasem, wiedzą, doświadczeniem. O sile i potrzebie wolontariatu opowiadają nam w cyklu, do którego powracamy po latach Portrety.
Paula
Wolontariuszem można być na wiele sposobów. Czasem to zwykła pomoc przypadkowo poznanej osobie, wskazanie jej drogi, powiedzenie która jest godzina. Innym razem będzie to bardziej regularne wspieranie kogoś z bliższego czy dalszego otoczenia, zakupy dla starszej osoby, która mieszka obok, wyprowadzenie psa chorującego sąsiada. Pomaganie, wspieranie, czy po prostu dobry uczynek, to wszystko jest w pewnym sensie wolontariatem.
Pamiętam, że zawsze byłam zaangażowana w pomaganie innym w mniej lub bardziej formalny sposób. W szkole podstawowej na dzień ziemi sprzątaliśmy okoliczne tereny zieleni. W gimnazjum pomagałam koleżankom, które gorzej radziły sobie w nauce. Na studiach byłam wolontariuszką w instytucji kultury, potem zaangażowałam się w wolontariat w jednej z działających fundacji i pewnie znalazłoby się jeszcze kilka dodatkowych aktywności, których nie wymieniłam i nawet nie pamiętam.
A jakiś czas temu zaczęłam pomagać lokalnie w ramach piaseczyńskiej bazy wolontariatu. Myślę, że życie to taka trochę wymiana dobrych uczynków, czasem ja pomogę komuś, a czasem ktoś inny pomoże mnie. Pomaganie samo w sobie dostarcza wiele satysfakcji, wydaje mi się, że móc zobaczyć uśmiech na czyjejś twarzy i poczuć, że sprawiło się komuś radość to ogromna przyjemność.
Pomagając w ramach piaseczyńskiej bazy wolontariatu miałam okazję poznać kilka ciekawych i bardzo wyjątkowych osób. Jedną z nich była starsza pani, która po prostu szukała kogoś z kim mogłaby chodzić na spacery czy domowe zakupy. Przeurocza osoba, która chętnie dzieliła się ze mną swoimi przemyśleniami, doświadczeniami czy historią życia. Dzięki temu udało mi się poznać perspektywę kogoś kto urodził i wychował się w innym czasie niż ja.
Miałam również okazję poznać pewnego starszego pana, z którym w ramach wolontariatu chodziliśmy na spacery. Zawsze bardzo cieszył się na nasze spotkania. Zazwyczaj taki spacer zajmował nam około półtorej godziny, czasem trochę dłużej. Zdarzało się, że szliśmy na domowe zakupy czy do apteki, a czasem po prostu na spacer, żeby się przejść, dotlenić, pobyć na świeżym powietrzu i porozmawiać. Spacerowaliśmy, a w trakcie tych spacerów mogłam posłuchać rozmaitych historii i wspomnień starszego pokolenia. To bardzo ciekawe doświadczenie.