„Portrety” – Adela Kaczmarek-Siwińska

„Portrety” to cykl wywiadów z wolontariuszami powiatowej bazy wolontariatu o dawaniu pomocy, o radościach, ale też trudnościach, które temu towarzyszą. Swoimi doświadczeniami, podzieliła się z nami Adela Kaczmarek- Siwińska.

Edyta Banasiewicz: Adelo miło mi, że wyraziłaś zgodę na udzielenie wywiadu. Proszę, opowiedz nam coś o sobie?
Adela Kaczmarek-Siwińska: Mam 35 lat, mieszkam z rodziną w Żabieńcu obok Piaseczna, zajmuję się reżyserią filmów animowanych i dokumentalnych.
EB: Kiedy zaczęła się Twoja przygoda z wolontariatem i jak do tego doszło?
AKS: W czasach licealnych zgłosiłam się do bazy wolontariatu w Warszawie i przez krótki czas zajmowałam się autystycznym chłopcem, którego mama w tym czasie udzielała korepetycji. Później na studiach w Krakowie pomagałam w nauce chłopcu z domu dziecka. Ze znajomymi z roku organizowaliśmy też aukcje charytatywne na rzecz kolegi chorego na białaczkę. Współpracowaliśmy również z Fundacją Anny Dymnej Mimo Wszystko.
EB: Adelo masz troje małych dzieci. Skąd bierzesz siłę i czas do pomagania innym?
AKS: Pomagam w bardzo małym wymiarze godzin, raz w tygodniu, a przez okres pandemii miałam przerwę. Myślę, że to kwestia decyzji i organizacji. Z natury jestem dość energiczna.
EB: Na czym polega Twoja pomoc w Bazie Wolontariatu?
AKS: Spotykam się z nastoletnim autystycznym Ignacym. Chodzimy na spacery, lody, rysujemy. Przeważnie Ignacego przywożą do nas do domu rodzice, a czasem ja odbieram go ze szkoły.
EB: Jesteś z nami od roku. Jak podsumowałabyś ten rok?
AKS: Nie wiem, kiedy minął.
EB: Jakie korzyści płyną z wolontariatu? Jakie satysfakcje z niego czerpiesz?
AKS: Cieszę się kiedy Ignacy jest zadowolony, przychodząc do nas i mam nadzieję, że choć odrobinę ułatwiam życie jego rodzicom. Myślę, że wolontariat może pomóc otworzyć się na innych ludzi i ich problemy.
EB: Czy przed podjęciem się wolontariatu, miałaś jakieś obawy?
AKS: Zastanawiałam się, czy Ignacy poczuje się na tyle bezpiecznie, żeby zostawać ze mną bez rodziców. Po jakimś czasie się to udało.
EB: Twoja najpiękniejsza chwila związana z wolontariatem?
AKS: Ignacy i jego mama zaprosili mnie i moich synków na przejażdżki konne. Nawet moja teściowa załapała się na kilka okrążeń. To było bardzo miłe spotkanie.
EB: Czy uważasz, że wolontariat to dobre miejsce dla młodych ludzi na zdobywanie doświadczeń zarówno tych życiowych, jak i zawodowych?
AKS: Oczywiście, to sposób na skonfrontowanie swoich wyobrażeń z rzeczywistością.
EB: Co powiedziałabyś osobom, które jeszcze się wahają, żeby zachęcić je do wolontariatu?
AKS: Jest wielu ludzi, którzy naprawdę potrzebują pomocy i towarzystwa. Warto do nich dotrzeć.
EB: Dziękuję za ciekawą pełną inspiracji rozmowę, życzę dużo sił do działań na najbliższe lata.

Przeczytaj także