„Portrety” – Justyna Janiewicz
„Portrety” to cykl wywiadów z wolontariuszami powiatowej bazy wolontariatu o dawaniu pomocy, o radościach, ale też trudnościach, które temu towarzyszą. Jako pierwsza swoimi doświadczeniami, podzieliła się z nami Justyna Janiewicz.
Edyta Banasiewicz: Justyno, dziękuję Ci za chęć rozmowy i za możliwość bliższego poznania Cię. Proszę, opowiedz nam o sobie.
Justyna Janiewicz: Jestem mamą trójki dzieci. Obecnie studiuję. Bardzo lubię jeździć na
rowerze, od czasu do czasu biegam. Lubię robić zdjęcia. Interesuje się polityką
i muzyką. Uwielbiam czytać, choć mam na to zdecydowanie za mało czasu. Fascynuje
mnie teatr i jego terapeutyczna moc.
EB: Kiedy zaczęła się Twoja przygoda z
wolontariatem? Jak do tego doszło?
JJ: Przygoda ta rozpoczęła się wraz
z powstaniem Bazy Wolontariatu Powiatu Piaseczyńskiego. Powstało doskonałe
narzędzie do tego, aby skutecznie szukać pomocy oraz ją zaoferować.
Wykorzystałam sytuację, że mam taką możliwość ze względu na wsparcie
najbliższych. Miałam czas, którym mogłam się z kimś podzielić. Stworzenie Bazy
było super pomysłem, ponieważ tworzy ona bezpieczną przestrzeń do znalezienia
właściwej formy pomagania.
EB: Jesteś niesamowitą osobą, sama na co
dzień borykasz się z problemami. Co daje Ci siłę do tego, żeby pomagać innym?
JJ: Jestem zupełnie zwyczajną
osobą. Sądzę, że każdy ma swój szczyt, na który się wspina. Swój Mount Everest.
Moim zdaniem przyjemniej jest iść pod górę w obecności innych ludzi. Empatia,
uśmiech drugiego człowieka jest tym, co daje mi siłę. Kiedy człowiek jest
samotny w swojej chorobie, w przeżywaniu trudności, ciężko jest zachować
optymizm czy pogodę ducha.
EB: Na czym polega Twoje zaangażowanie w
Bazie Wolontariatu?
JJ: Dotychczas opiekowałam
się dwoma osobami. To były dwie wspaniałe i bardzo dzielne kobiety. Wiele im
zawdzięczam i cieszę, że dane mi było je poznać. Szczególnie bliska mi była młoda
kobieta, która zmarła na nowotwór. Jest mi bardzo smutno, że odeszła, zanim
udało jej się zrealizować wszystkie plany, a miała ich tak wiele… Jednocześnie
czuję radość, że mogłam ją poznać. Bardzo mile wspominam czas, który
spędziłyśmy razem. Czułam się potrzebna. Noszę w sobie jej uśmiech.
EB: W Bazie masz doświadczenie, również
jako osoba korzystająca z pomocy wolontariuszki dla swojej córki. Opowiedz nam
proszę, jak to wygląda od tej drugiej strony.
JJ: Jest to cudowne doświadczenie!
Poznanie Agnieszki było dla nas ważnym wydarzeniem, dało możliwość kontaktu z
inną osobą borykającą się z podobnymi problemami. Czułam się otoczona dobrem,
takim zupełnie bezinteresownym. Nie muszę chyba dodawać, że to zupełnie
bezcenne doświadczenie.
EB: Jesteś z nami od roku – jak
podsumowałabyś ten rok?
JJ: Nie umiem chyba znaleźć
właściwych słów, aby wyczerpująco podsumować ten czas. Był niezwykły,
intensywny, piękny.
EB: Czy przed podjęciem się
wolontariatu, miałaś jakieś obawy?
JJ: Jasne, że miałam. Nie da się
napisać scenariusza spotkania z drugim człowiekiem, jego historią. Początek
zawsze wydaje się trudny. Potem okazało się, że naprawdę nie ma czego się
obawiać.
EB: Dokończ zdanie: moja najpiękniejsza chwila związana z wolontariatem to…
JJ: Moja najpiękniejsza chwila związana
z wolontariatem to… to w zasadzie każda chwila. Szczególnie jednak
zapamiętałam chwilę, kiedy razem z osobą, której pomagałam, pracowałam w
ogrodzie. Kontakt z naturą daje poczucie sensu, nawet wtedy, kiedy przychodzi
zwątpienie. To był czas rozmów, a także bardzo konkretnej pracy, po to, żeby
zebrać plon. Jak się okazało – ostatni.
EB: Czy uważasz, że wolontariat to dobre
miejsce dla młodych ludzi na zdobywanie doświadczeń zarówno tych życiowych, jak
i zawodowych?
JJ:
Zdecydowanie! Moje pierwsze zawodowe doświadczenia także były związane z
wolontariatem. Powoływałam się na to doświadczenie, poszukując swojej pierwszej
pracy. Myślę, że to ważna pozycja w CV. Poza ważnym aspektem, związanym z czynieniem
dobra oraz niesieniem pomocy drugiemu człowiekowi, daje pewną wiedzę – także
przyszłemu pracodawcy, odnośnie kompetencji i osobowości pracownika.
EB: Co powiedziałabyś osobom, które
jeszcze się wahają, żeby zachęcić je do wolontariatu?
JJ: Powiedziałabym, że nie ma czasu,
na wahanie J Każdy jest w stanie pomóc, ponieważ obszary działania są bardzo różne, tak
jak różne mogą potrzeby każdego człowieka. Twoja obecność może dać dużo radości
innemu człowiekowi. W tym układzie nie ryzykuje się nic. Zyskać można bardzo
wiele. To znakomita inwestycja!
EB: Dziękuję za ciekawą i pełną inspiracji rozmowę, życzę samych wspaniałości
dla całej Twojej Rodziny.